BEAUTY
Ulubieńcy kosmetyczni 2017 roku
11.1.18
Styczeń to taki miesiąc, w którym robimy podsumowania,
stawiamy sobie nowe cele i postanowienia. Staramy się wyciągnąć wnioski z
ubiegłego roku, aby kolejny był jeszcze lepszy i bogatszy o nowe doświadczenia
i przemyślenia. Ja swoje podsumowanie ubiegłego roku opisałam na blogu. Dzisiaj
natomiast wpis będzie bardziej kosmetyczny. Opiszę w nim 10 kosmetyków, które
podbiły moje serce w ubiegłym roku i z czystym sumieniem mogę Wam polecić.
Uwielbiam wpisy tego typu, gdyż uważam, że to jest najlepszy
wyznacznik czy dany produkt jest warty uwagi. W końcu nie używamy go tylko
przez miesiąc czy dwa, ale przez dłuższy okres czasu dokupując kolejne sztuki.
Kosmetyki, które tutaj opisałam, używam przez minimum pół
roku, a inne nawet 2-3 lata. Kolejność jest totalnie przypadkowa, dlatego też
nie sugerujcie się tym. Starałam się wybrać produkty do pielęgnacji jak i
kolorówkę. Jeśli jesteście ciekawi, jakie kosmetyki skradły moje serce w 2017
roku, zapraszam do czytania! ; )

TUSZ DO RZĘS – RIMMEL EXTRA LASH
Ta mascara była moją pierwszą, którą
kupiłam, gdy zaczęłam się malować. Mimo, że czasami sprawdzam też inne tusze do
rzęs to ostatecznie i tak wracam do tej z Rimmel’a. Nie podrażnia oczu co dla
mnie jest bardzo ważne, bo mam bardzo wrażliwe oczy, które źle reagują na
większość kosmetyków do powiek itp. Nie skleja rzęs i nie kruszy się. Mascara
nie jest wodoodporna, ale nie rozmazuje się przy byle wilgoci czy pocieraniu.
Jej intensywność można bardzo łatwo budować po prostu nakładając kilka warstw.
Póki co jest to najlepszy tusz do rzęs jaki kiedykolwiek używałam.

PERFUMY CAROLINA HERRERA – GOOD GIRL
Nie dość, że flakonik wygląda przepięknie to dodatkowo tak samo pięknie pachnie. Pierwszy raz wąchałam je w Douglasie i totalnie
się zakochałam! Pół roku później dostałam je w prezencie i noszę je non
stop. Pachną niezwykle kobieco i zmysłowo. Są bardzo trwałe, na skórze
utrzymują się spokojnie przez cały dzień, a jeszcze dłużej na ubraniach.
Perfumy są bardzo wydajne – swoją buteleczkę mam już od dłuższego czasu i nie
zużyłam jej nawet do połowy. Polecam!

BAZA POD MAKIJAŻ – KOBO
Miałam już kilka baz pod makijaż, ale zawsze wracam do tej z
KOBO. Fajnie wygładza skórę i matuje ją. Lubi się z każdym podkładem jaki
miałam do tej pory, daje radę nawet z minerałami. Nie zatyka porów i jest mega
wydajna – jedna tubka wystarcza mi spokojnie na rok. Póki co ta baza jest dla
mnie numerem 1 i coś czuję, że ciężko będzie mi znaleźć dla niej jakiś
zamiennik.

MISSHA – SIGNATURE REAL COMPLETE – BB CREAM SPF 25
Ten krem BB poleciła mi przyjaciółka i powiem Wam, że jestem
z niego bardzo zadowolona. Nie jest tani niestety i nie ukryje niedoskonałości,
ale moim zdaniem od zakrywania różnych problemów skórnych jest korektor a nie
krem BB. Bardzo ładnie wyrównuje kolor skóry i sprawia, że wygląda ona na
zdrową. Nie waży się i nie ciemnieje na buzi. Bardzo ładnie wtapia się w skórę
nie robiąc maski. Jest bardzo lekki w konsystencji i praktycznie niewyczuwalny
na skórze. Bardzo dobrze radzi sobie latem, zimą przy dobrej pielęgnacji skóry
nie uwidacznia suchych skórek. Bardzo ładnie pachnie, ale zapach nie utrzymuje
się długo.

PUDER RYŻOWY PAESE
Uwielbiam ten produkt. Kto raz spróbował pudru ryżowego, ten
wie jak świetne i zarazem mocne działanie posiada. Ten również sprawdza się
bardzo dobrze. Matuje buźkę przez cały dzień. Nie waży się, nie kłóci się z
większością moich podkładów. Jest transparentny więc nie musimy obawiać się że
narobimy sobie jakiś plam. Nie bieli twarzy. Jedyny minus to jego cena. Na
szczęście jest wydajny, więc w dłuższej perspektywie ten wydatek nie jest, aż
tak bolesny ; )

BRZOZOWA POMADKA DO UST Z BETULINĄ – SYLVECO
Mam sporo pomadek ochronnych. Trzymam je na biurku, w
torebkach i kieszeniach kurtek. Mają różne smaki – od truskawkowej przez
miodową, aż po smackersy o smaku coca coli. Jednak to po tą z Sylveco sięgam
najczęściej(zresztą to widać po jej opakowaniu ;)). Kosztuje tyle co inne pomadki tego typu, pachnie ziołami i ma
brzydki żółty kolor. Ale tylko ona potrafi szybko i porządnie nawilżyć i zregenerować
moje usta. Sprawdzi się również u osób, które biorą Izotec i ich usta, i skóra
wokół nosa i oczu jest przesuszona, i podrażniona - u mnie działała
rewelacyjnie.

NATURALNY KREM DO RĄK - YOPE
Bardzo długo wzbraniałam się przed zakupem kremu tej marki,
bo była dosłownie wszędzie – na youtubie, blogach, instagramie i byłam
przekonana, że to kolejny dobry marketing kiepskiego produktu (ile razy się na
takie rzeczy nacięłam to sobie nawet nie wyobrażacie). Ostatecznie kupiłam go
kilka miesięcy później jak już cała ta otoczka wspaniałości opadła i szczerze
bardzo go lubię. Mój krem jest o zapachu szałwii i dosłownie pachnie jak napar
ziołowy, więc jeśli ktoś nie lubi takich zapachów to nie polecam tego
kosmetyku, bo pachnie bardzo intensywnie. Poza tym ma lekką konsystencję i
bardzo ładnie nawilża dłonie. Nie lepi się i szybko się wchłania. Tubka jest
spora i aluminiowa, więc jeśli nieumiejętnie wyciska się produkt to może być
później problem z wydostaniem kremu pod koniec. Tubka może też się pognieść w trakcie
transportu – wiecie, my babeczki nosimy w torebkach wszystko, więc żeby uniknąć
jakiś późniejszych problemów przekładam krem do małych pojemniczków i tak go
przenoszę i używam.

MADARA DETOX – ULTRA PURIFYING MUD MASK
Kolejny kosmetyk, który podbił moje serce. Zobaczyłam go w
jednym z filmów Czarszki – ona bardzo tą maseczkę chwaliła, a że mi często
sprawdzają się kosmetyki, które poleca Paulina to postanowiłam ją kupić. Maska
jest naprawdę mocna, dlatego trzeba używać jej z głową. Świetnie oczyszcza
skórę, po jej użyciu jest gładka i rozjaśniona. Bardzo fajnie oczyszcza i zwęża
pory. Nałożona punktowo na wypryski sprawia, że goją się one o wiele szybciej.
Dla dziewczyn z cerą suchą lub wrażliwą nie polecam, bo możecie zrobić sobie
nią krzywdę, ale cery mieszane i tłuste będą z niej mega zadowolone.

LEKKI KREM NAWILŻAJĄCY – MAKE ME BIO
Z tym lekkim to może trochę przesada jeśli porównamy go np.:
do kremów z Biolaven, Vianka czy Sylveco. Krem ma bardzo gęstą, zbitą
konsystencję, jednak bardzo ładnie rozprowadza się na skórze. Fajnie nawilża,
nie zapycha porów i szybko się wchłania o ile nie przesadzimy z ilością. Nie
zauważyłam, żeby kłócił się z podkładami, ale nie używałabym go z minerałami,
gdyż jest „za mokry” i minerały mogą się do niego przyklejać robiąc brzydkie
plamy.

ALEOSOWY ŻEL WIELOFUNKCYJNY HOLIKA HOLIKA
To już ostatni z tej listy kosmetyczny ulubieniec. Kilka
miesięcy temu był na niego prawdziwy bum. Żel mimo, że ma bardzo lejącą
konsystencję jest bardzo wydajny. Bardzo ładnie pachnie i ten zapach utrzymuje
się przez dłuższy czas. Ja często używam go jako serum do twarzy. Bardzo fajnie
nawilża buźkę, zwłaszcza po umyciu, kiedy jest ściągnięta. Raczej nie używałabym
go jako zamiennik kremu, bo jest za słaby, ale jako dodatek jak najbardziej. Bardzo dobrze łagodzi
podrażnienia, zwłaszcza te po depilacji. W lecie daje fajny efekt chłodzenia.
Dodawałam go do różnych maseczek, szczególnie w proszku – glinki, algi czy
peeling enzymatyczny i świetnie radził sobie jako hydrolat.
Jakie produkty Waszym zdaniem zasługują na miano ulubieńców
roku?
0 komentarze
Regulamin komentowania:
1. Nie przeklinamy.
2. Nie obrażamy autora bloga i osób komentujących.
3. Komentarze zawierające linki do innych blogów zostaną usunięte.
4. Wszelki spam, żebranie o lajki, obs za obs również zostaną usunięte.
Dziękuję za komentarz :)